ODKRYJ SIEBIE Z EFT

Ciało i dusza- psychosomatyka i moja historia

„Historię ciała i duszy wciąż opowiada się na nowo. To historia dwóch istnień, które szukają, ale nigdy naprawdę się nie odnajdują, ponieważ przez stulecia w naszych głowach powstała między nimi głęboka przepaść”. - „Gdy ciało i dusza wysyłają s.o.s.”

Alexander Kugelstadt.

We wczesnym momencie mojego życia miałam tzw. dolegliwości psychosomatyczne. Kilkanaście lat temu nikt jeszcze o tym nie mówił, przynajmniej nie w moim otoczeniu.

Już jako dziewczynka, w szkole podstawowej mogę sobie przypomnieć, kiedy nagle podczas lekcji dostawałam ataku kaszlu, tak po prostu i po paru minutach przechodził (kto by wtedy o tym myślał). Następnie kolejny epizod w szkole średniej, kiedy nagle zaczynał boleć mnie brzuch, uczucie, jakbym miała napompowany balon, który chciałby pęknąć.

Następnie studia i tu dopiero się zaczęło. W wieku 19 lat po raz pierwszy dostałam zapalenia nerek i zapalenia pęcherza. Kilka tygodni w szpitalu. Antybiotyki, lekarze, no i co, jakoś musi przejść. Tym razem się udało, ale już parę miesięcy później wróciło ze zdwojoną siłą. Zapalenie pęcherza, na które leki praktycznie nie pomagały (w sumie trwało to 1,5 roku – jeszcze jak teraz o tym myślę, to jest mi siebie naprawdę szkoda i zastanawiam się jak ja to wszystko przetrwałam). Do tego kolejne objawy. Budzisz się nagle z rana, zimowy poranek i zaczynasz kaszleć, a może właściwie się dusić to lepsze słowo. I znowu lekarza, kolejne antybiotyki, nic nie pomaga. W końcu ląduję w szpitalu, gdzie jedna z lekarek na dyżurze sugeruje, że ja symuluję. Znowu poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Pomyślałam: „Boże, ja szukam tylko rozwiązania i pomocy”.

Zostałam kolejny raz w szpitalu. Kolejny lekarz, kolejna diagnoza: -A może to astma? Nic nie pomagało lub pomagało na chwilę. Wypis ze szpitala, zero diagnozy. Kolejny lekarz: -Ale generalnie w badaniach krwi nic nie wychodzi, widzimy tylko, że występują stany zapalne. Znowu błędne koło, kolejni lekarza. Ginekolog, bo zaczęły boleć jajniki, urolog, bo ciągły stan zapalny pęcherza, do tego jeszcze bóle rąk, nóg, kręgosłupa, a więc neurolog też okazał się niezbędny, a może to rak mówi jeden. Tachykardia serca, w takim razie kardiolog. Chyba nie jestem w stanie ich zliczyć.

W końcu trafiam do pani doktor w moim rodzinnym mieście. Robi znowu wszystkie badania, codziennie praktycznie pobierają mi krew, już nawet nie mają się, gdzie wkuć. Siniaki na rękach, moja waga spada. Nikt nie wie o co chodzi. Zrezygnowana pani doktor przychodzi do mnie do sali i mówi: -Anita nie wiem, nic mi nie pasuje. Muszę cię wypisać, naprawdę nie wiem o co chodzi. Przykro mi. I wychodzi.

Znowu ze wszystkim zostaję sama…

Po pięciu minutach, jednak pani doktor wraca, mówi do mnie: – Właśnie na korytarzu spotkałam twoją mamę. Powiedziałam jej, że nie wiem, co ci dolega. Mimo moich starań muszę cię wypisać. Twoja mama jednak zaczęła mówić o chorobie twojego taty, o wszystkich emocjach i sytuacjach z tym związanych. Do tego jeszcze niedawno rozpoczęłaś studia, może trzeba będzie je przerwać. Wszystko razem poskładane w całość. Ty masz nerwicę. Nie dajesz rady, stres musi znaleźć ujście i robi to właśnie poprzez kolejne objawy. Masz dwa wyjścia: pierwsze wypiszę cię i przepiszę leki (nazwijmy rzeczy po imieniu – psychotropy) albo wypiszę cię i ty sama musisz coś zmienić, coś z tym zrobić. Jaką opcję wybierasz?

Moja reakcja: -Proszę o wypis, spróbuję znaleźć rozwiązanie, nie chcę leków, już wystarczy całe moje ciało jest nimi zatrute. Dziękuję, w końcu wiem o co chodzi.

Poczułam ulgę. Wróciłam do domu.

W nocy podjęłam decyzję wracam na studia, wracam do Torunia, wracam do moich przyjaciół i znajomych, tam będę szukać rozwiązania. Po raz pierwszy zapisałam się wtedy do psychologa (ale nie byłam jeszcze na to chyba gotowa – 2 spotkania i nie chciałam tam wracać). Odkryłam wtedy homeopatę, który bardzo mi pomógł. To był pierwszy krok, drugi więcej zabawy i relaksu, a więc aerobik z moimi współlokatorkami, które bardzo mnie wspierały. Stopniowo ustępowały objawy. Później na 4 roku studiów pojawiła się pierwsza praca. Do dziś wspominam ją naprawdę ciepło. Ona i ludzie, których tam spotkałam dodali mi jeszcze więcej siły. Cudowny okres w moim życiu.

Potem wyjazd za granicę, cały czas utrzymująca się choroba taty, ciągły stres, początki w Holandii, też nie były łatwe. I zaczęły się znowu problemy zdrowotne. Tym razem codzienne bóle żołądka, niepokój, osłabienie itp. Po rozwiązaniu źródła stresu i koniecznej przeprowadzce przyszedł znowu na chwilę spokój. Na chwilę, bo nagle dostałam bólu kręgosłupa, którego nie mogłam pozbyć się przez około rok. Skończyło się to, pojawiły się lęki. Następnie pojawiło się napięcie w górnej części pleców, bóle mięśni, ataki paniki, migreny itd. STRES przyjmował tylko inną postać. Tutaj z pomocą przyszło EFT. ❤ Mój ratunek, a następnie moja praca i pasja. Obecnie pomagam jako trener EFT, w sesjach łącze różne narzędzia i techniki takie jak: coaching, oddech, techniki wolności emocjonalnej (EFT), psychobiologię oraz pracę poprzez oddech.

Po co o tym piszę?

Bo wiem, że wielu z nas zmaga się z tzw. dziwnymi dolegliwościami, myślimy, że to z nami jest coś nie tak. Nikt nie potrafi nam pomóc, a my toniemy w rozpaczy, bezradności, a czasem nawet prowadzi nas to do głębokiej depresji. Chcę, żeby jak najwięcej osób wiedziało, że można sobie pomóc. Poprzez przepracowanie traum, czy naszych emocji. Nasze ciało i umysł, podświadome programy możemy uzdrowić właśnie za pomocą EFT (Techniki Wolności Emocjonalnej). Trzeba tylko spróbować, tak naprawdę co mamy do stracenia.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart